42. Trefl 1500 - Połonina Wetlińska, Bieszczady (+ tajna broń NATO)
- Ciapciak
- Piąty stopień puzzlomaniactwa
- Posty: 240
- Rejestracja: 15 marca 2023, 19:59
- Lokalizacja: Częstochowa
- Kontakt:
42. Trefl 1500 - Połonina Wetlińska, Bieszczady (+ tajna broń NATO)
Po ostatnio dokonanym rozprzedwiecznieniu Islandii w drobny mak, poprzez nieopatrzne wymówienie nazwy krzesła, dla bezpieczeństwa reszty świata, kieruję swe wysiłki puzzlowe w trochę spokojniejsze miejsce, w kraju gdzie jedno pięcioliterowe słowo na "K" potrafi wyrazić każdą emocję, miejsce jakże rodzime, jakże wspaniałe i jakże przeze mnie (póki co) niezwiedzone. Toteż rzućmy wszystko i jedźmy w Bieszczady.
Zwiedzanie "Czadowych Biesów" (na marginesie, mogłaby to być dobra nazwa dla jakiegoś zespołu heavy bieszczadzkiego) rozpoczynam od ich posortowania, tym razem oszczędzę bezcelowych opisów owej czynności, Bogu puzzla winnym czytelnikom, i tak w ostatnich relacjach było tego zbyt wiele, "sortowalnicze" zmagania podsumuję tylko opisem trudności - łatwe niczym przejście Mario z 999 życiami.
Po posortowaniu czas przyjrzeć się dokładniej pięknemu "nadczadbieskiemu" niebu, póki jeszcze nie zostało zasłane przelatującymi, półtonowymi nośnikami karmazynowego "miru". Ze względów oportunistycznych rozpocząłem jego kreację od linii spotkania ziemi z powietrzem, zwaną popularnonaukowo horyzontem.
Podczas nieśpiesznego rzeźbienia przeze mnie reszty nieboskłonu, powiedzmy sobie kilka słów o samej tytułowej bohaterce.
Cytat pochodzi z "Ciapciakopedii"™ (Prawa autorskie niestrzeżone)
"Połoninka Wetlińska - kilkuwierzchołkowa górka w Bieszczadach, całkiem tam ładnie, co udowodnią kolejne zdjęcia układanych puzzli, położona na południowym-wschodzie, (w dół i w prawo) o 420 kilometrów za daleko, by tam pojechać i zrobić w końcu porządek z kolejnym górskim marzeniem. Człek przymierza się od dwóch lat, ale zawsze jakieś Tatry po drodze, czy inne "Niechce misie". Prowadzi na nią kilka szlaków, jednak nie będę się silił na ich opisy z oczywistych powodów ich nieprzebycia, jednak na pewno każdy dałby mi wiele satysfakcji, gdybym tylko zebrał w końcu przedłużenie pleców w troki i wreszcie rzucił wszystko."
Po zapoznaniu się z jakże cenną i obszerną wiedzą, kontynuujmy dziarsko podziwianie już prawie ukończonego i całkiem nietrudnego nieba. Mniam.
Żegnając się już z niebem (pa pa) i przechodząc w końcu do sedna trawy - początkowo zielony dywanik był całkiem przyjazny, stąpając bosymi stópkami po jego kolejnych centymetrach kwadratowych, odczuwałem prawdziwą błogość, przestrzenie "międzypaluszkowe", łaskotane raz po raz przez kolejne ździebełka, również były przeszczęśliwe, kłopotki zaczęły się dopiero później, ale o tym później, nie psujmy sobie jeszcze nastroju, lepiej nacieszmy się pierwszym, jakże pełnym koloru nadziei, widokiem pięknych bieszczadzkich trawek, ależ bym tam sobie radośnie pohasał, gdyby tylko istniała jakakolwiek możliwość, jakikolwiek rozsądny powód, ruszenia z siedzenia czterech liter i rzucenia wszystkiego...
Lecz burząc już te sielankowe wizje, oto nadszedł czas ostatecznych rozliczeń z wspomnianymi wcześniej kłopotkami, ech, cóż... nie dziwię się, że według wszelkich prognoz strategów i taktyków, przyszłe "przyjacielskie odwiedziny bratniego narodu" (tfu!) nie odbędą się przez Bieszczady. (Choć swego czasu przez Ardeny też teoretycznie się nie dało. ) Oprócz oczywistych powodów, (górki, dołki, brak dróżek, babcie uzbrojone po widły) wymieniłbym jeszcze mniej oczywiste, o których nie śmią nawet wspomnieć wojenni eksperci, czyli KRZOKI. (pisanie wielkimi literami trudniejszych fragmentów, przynosi mi nieopisaną satysfakcję - a macie, wy dziady niezrzeszone ) Z takich KRZOKÓW nie wyjdzie żyw żaden sołdat, ba, przez takie KRZOKI nie przejadą żadne Toczki, Swołoczki i inne T-34, gdybyśmy zasadzili wzdłuż całej wschodniej granicy takie KRZOKI, to artykuł piąty nie byłby potrzebny, bo i po co, skoro wszystkie duraki rozbiłyby się o KRZAKI, a i Herkules dupa kiedy KRZOKÓW kupa. Amen. (Tłumacząc z ciapciakowego na nasze - układanie KRZOKÓW było dość trudne.) Na zakończenie kilka uwag "postukładalniczych" i ogłoszeń parafialnych - obrazek piękny, bije od niego jakiś taki spokój, zdecydowanie zasłużył sobie na miano dzieła, w mym małym puzzlowym muzeum. Sama relacja wpada z dwutygodniowym poślizgiem, z powodów większej przyjazności (wreszcie! ) zewnętrz budynków, i co za tym idzie nieopisanej chęci ekspozycji na naturalną witaminę D.
PS. Z racji załapania się relacji na Wielkanoc, (lub Wielkanocy na relację) wesołych świąt Wam wszystkim, moi "współhobbyści", (czemu mi się to z Hobbitami skojarzyło? ) spokoju, radości, spełnienia marzeń i wszystkiego ciepłego i słonecznego, na nowej, wiosennej drodze życia.
Rzućcie więc wszystko i róbta co chceta. (ale już na dworze/polu/zewnątrz) A przede wszystkim sadźcie KRZOKI.
Zwiedzanie "Czadowych Biesów" (na marginesie, mogłaby to być dobra nazwa dla jakiegoś zespołu heavy bieszczadzkiego) rozpoczynam od ich posortowania, tym razem oszczędzę bezcelowych opisów owej czynności, Bogu puzzla winnym czytelnikom, i tak w ostatnich relacjach było tego zbyt wiele, "sortowalnicze" zmagania podsumuję tylko opisem trudności - łatwe niczym przejście Mario z 999 życiami.
Po posortowaniu czas przyjrzeć się dokładniej pięknemu "nadczadbieskiemu" niebu, póki jeszcze nie zostało zasłane przelatującymi, półtonowymi nośnikami karmazynowego "miru". Ze względów oportunistycznych rozpocząłem jego kreację od linii spotkania ziemi z powietrzem, zwaną popularnonaukowo horyzontem.
Podczas nieśpiesznego rzeźbienia przeze mnie reszty nieboskłonu, powiedzmy sobie kilka słów o samej tytułowej bohaterce.
Cytat pochodzi z "Ciapciakopedii"™ (Prawa autorskie niestrzeżone)
"Połoninka Wetlińska - kilkuwierzchołkowa górka w Bieszczadach, całkiem tam ładnie, co udowodnią kolejne zdjęcia układanych puzzli, położona na południowym-wschodzie, (w dół i w prawo) o 420 kilometrów za daleko, by tam pojechać i zrobić w końcu porządek z kolejnym górskim marzeniem. Człek przymierza się od dwóch lat, ale zawsze jakieś Tatry po drodze, czy inne "Niechce misie". Prowadzi na nią kilka szlaków, jednak nie będę się silił na ich opisy z oczywistych powodów ich nieprzebycia, jednak na pewno każdy dałby mi wiele satysfakcji, gdybym tylko zebrał w końcu przedłużenie pleców w troki i wreszcie rzucił wszystko."
Po zapoznaniu się z jakże cenną i obszerną wiedzą, kontynuujmy dziarsko podziwianie już prawie ukończonego i całkiem nietrudnego nieba. Mniam.
Żegnając się już z niebem (pa pa) i przechodząc w końcu do sedna trawy - początkowo zielony dywanik był całkiem przyjazny, stąpając bosymi stópkami po jego kolejnych centymetrach kwadratowych, odczuwałem prawdziwą błogość, przestrzenie "międzypaluszkowe", łaskotane raz po raz przez kolejne ździebełka, również były przeszczęśliwe, kłopotki zaczęły się dopiero później, ale o tym później, nie psujmy sobie jeszcze nastroju, lepiej nacieszmy się pierwszym, jakże pełnym koloru nadziei, widokiem pięknych bieszczadzkich trawek, ależ bym tam sobie radośnie pohasał, gdyby tylko istniała jakakolwiek możliwość, jakikolwiek rozsądny powód, ruszenia z siedzenia czterech liter i rzucenia wszystkiego...
Lecz burząc już te sielankowe wizje, oto nadszedł czas ostatecznych rozliczeń z wspomnianymi wcześniej kłopotkami, ech, cóż... nie dziwię się, że według wszelkich prognoz strategów i taktyków, przyszłe "przyjacielskie odwiedziny bratniego narodu" (tfu!) nie odbędą się przez Bieszczady. (Choć swego czasu przez Ardeny też teoretycznie się nie dało. ) Oprócz oczywistych powodów, (górki, dołki, brak dróżek, babcie uzbrojone po widły) wymieniłbym jeszcze mniej oczywiste, o których nie śmią nawet wspomnieć wojenni eksperci, czyli KRZOKI. (pisanie wielkimi literami trudniejszych fragmentów, przynosi mi nieopisaną satysfakcję - a macie, wy dziady niezrzeszone ) Z takich KRZOKÓW nie wyjdzie żyw żaden sołdat, ba, przez takie KRZOKI nie przejadą żadne Toczki, Swołoczki i inne T-34, gdybyśmy zasadzili wzdłuż całej wschodniej granicy takie KRZOKI, to artykuł piąty nie byłby potrzebny, bo i po co, skoro wszystkie duraki rozbiłyby się o KRZAKI, a i Herkules dupa kiedy KRZOKÓW kupa. Amen. (Tłumacząc z ciapciakowego na nasze - układanie KRZOKÓW było dość trudne.) Na zakończenie kilka uwag "postukładalniczych" i ogłoszeń parafialnych - obrazek piękny, bije od niego jakiś taki spokój, zdecydowanie zasłużył sobie na miano dzieła, w mym małym puzzlowym muzeum. Sama relacja wpada z dwutygodniowym poślizgiem, z powodów większej przyjazności (wreszcie! ) zewnętrz budynków, i co za tym idzie nieopisanej chęci ekspozycji na naturalną witaminę D.
PS. Z racji załapania się relacji na Wielkanoc, (lub Wielkanocy na relację) wesołych świąt Wam wszystkim, moi "współhobbyści", (czemu mi się to z Hobbitami skojarzyło? ) spokoju, radości, spełnienia marzeń i wszystkiego ciepłego i słonecznego, na nowej, wiosennej drodze życia.
Rzućcie więc wszystko i róbta co chceta. (ale już na dworze/polu/zewnątrz) A przede wszystkim sadźcie KRZOKI.
Ostatnio zmieniony 31 marca 2024, 10:17 przez Ciapciak, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: 42. Trefl 1500 - Połonina Wetlińska, Bieszczady (+ tajna broń NATO)
Tobie również wszystkiego Wielkanocnopuzzlowego, mój współhobbicie.
A po świętach, pomogę Ci z KRZOKAMI na dworze.
A po świętach, pomogę Ci z KRZOKAMI na dworze.
Po co łaziłeś boso po puzzlach?Ciapciak pisze: ↑31 marca 2024, 10:11 ...początkowo zielony dywanik był całkiem przyjazny, stąpając bosymi stópkami po jego kolejnych centymetrach kwadratowych, odczuwałem prawdziwą błogość, przestrzenie "międzypaluszkowe", łaskotane raz po raz przez kolejne ździebełka, również były przeszczęśliwe...
Re: 42. Trefl 1500 - Połonina Wetlińska, Bieszczady (+ tajna broń NATO)
Przepiękne puzzle Jedne z nielicznych, które zostawiłam sobie po ułożeniu
- jagabaga
- Piąty stopień puzzlomaniactwa
- Posty: 5108
- Rejestracja: 16 grudnia 2015, 12:31
- Lokalizacja: Miasto Kiepury i... Gierka;-)
Re: 42. Trefl 1500 - Połonina Wetlińska, Bieszczady (+ tajna broń NATO)
...a może by tak na wakacje nie na Kaszuby, a w Bieszczady... (??) (oj, Ciapciaczku, tym cudownie kolorowym obrazkiem zwichrowałeś moje - zdawałoby się - "klepnięte" plany...)
- edorka
- Piąty stopień puzzlomaniactwa
- Posty: 5786
- Rejestracja: 06 października 2019, 14:46
- Lokalizacja: Wrocław
Re: 42. Trefl 1500 - Połonina Wetlińska, Bieszczady (+ tajna broń NATO)
Ach, dawno nie byłam...
Wszystkiego naj po świętach
A KRZOKI to ja bardzo lubię, owszem, bywają wkurzające w układaniu, ale już nie tak bardzo w sadzeniu i pielęgnowaniu. No i na koniec ślicznie się prezentują (albo i nie i wtedy syn pyta: kiedy to wywalisz? ).
Natomiast funkcje obronne to raczej mają znikome, tutaj niestety paskudne betonowe zapory są skuteczniejsze
Wszystkiego naj po świętach
A KRZOKI to ja bardzo lubię, owszem, bywają wkurzające w układaniu, ale już nie tak bardzo w sadzeniu i pielęgnowaniu. No i na koniec ślicznie się prezentują (albo i nie i wtedy syn pyta: kiedy to wywalisz? ).
Natomiast funkcje obronne to raczej mają znikome, tutaj niestety paskudne betonowe zapory są skuteczniejsze
Re: 42. Trefl 1500 - Połonina Wetlińska, Bieszczady (+ tajna broń NATO)
Ciekawostka Właśnie zauważyłam, że miałam inny wykrojnik. Wolałabym ten Twój, z puzzlami zróżnicowanymi pod kątem rozmiaru
- Ciapciak
- Piąty stopień puzzlomaniactwa
- Posty: 240
- Rejestracja: 15 marca 2023, 19:59
- Lokalizacja: Częstochowa
- Kontakt:
Re: 42. Trefl 1500 - Połonina Wetlińska, Bieszczady (+ tajna broń NATO)
Więc rzuć wszystko i nie jedź na Kaszuby. Choć tam też ładnie, ale płasko dość. Jednak wolę pagórkowatość wszelaką. W tym roku u mnie oprócz oczywistych corocznych Tatr, jeszcze Słowacki Raj się szykuje.
Hmm, a może by tak połączyć KRZOKI z zaporami? Wania myśli, że to KRZOK, chce się szybko schować, biegnie, rzuca się, a tam... niespodzianka.
Spoiler:
Faktycznie, miałaś ten "poprawny geometrycznie". Też wolę układać falowany, potrafi sporo ułatwić.aneta pisze: ↑05 kwietnia 2024, 20:57 Ciekawostka Właśnie zauważyłam, że miałam inny wykrojnik. Wolałabym ten Twój, z puzzlami zróżnicowanymi pod kątem rozmiaru